Muszę wrócić do czasów pierwszej liceum, bo właśnie tam wydarzyło się to co chcę opisać. Na wstępie powiem, że w tamtym momencie, nauka i szkoła była dla mnie bardzo ważna. Angażowałam się w życie szkoły, zostałam nawet jej przewodniczącą, bo w tamtym momencie wydawała mi się super miejscem. Co roku w tym liceum, osoba o najwyższej średniej otrzymywała stypendium o wysokości około 2 tyś. złotych. To nie tak, że dowiedziałam się o tym na początku roku i liczyłam na kasę, bo prawdę mówiąc usłyszałam o tym jakoś miesiąc przed werdyktem. Cieszyłam się, że jestem w czołówce uczniów i mam szansę, otrzymać te stypendium, które byłoby nagrodą za moje wyniki w nauce, ale także wkład kulturowy(brałam czynny udział w różnych przedstawieniach) oraz sportowy (jeździłam na wszystkie możliwe zawody). Jednym słowem, starałam się reprezentować moją szkołę najlepiej jak potrafiłam. Wkrótce okazało się, że osiągnęłam najwyższą średnią, pamiętam ją do dzisiaj 5.13. Utrzymywałam się na podium do ostatniego dnia podjęcia decyzji. Jak to się stało, że nie otrzymałam tego stypendium? A no dziewczyna, która była tuż za mną, dostała ocenę celującą z przedmiotu, z którego nauczyciel mówił, iż aby mieć u niego 6 trzeba brać udział w olimpiadzie. Skąd wiem? Pytałam go o to na początku roku. Dziewczyna oczywiście udziału w olimpiadzie nie brała. Mało tego jej średnia po otrzymaniu oceny wynosiła 5.13 a więc była równa mojej. Wtedy nauczyciele postanowili zagłosować w pokoju nauczycielskim i wybrać, która z nas otrzyma stypendium. Jak już wiecie, przegrałam i nie otrzymałam nawet najmniejszego wytłumaczenia dlaczego tak się stało. Niestety nauczyciele, którzy powiedzmy za mną przepadali, nie byli wtedy obecni. Tak więc nie miał kto się za mną wstawić. Do dzisiaj zastanawiam się dlaczego tak właśnie się stało i mam w głowie parę teorii na ten temat, które pozostawię sobie.
Czy to jakoś na mnie wpłynęło? Oczywiście.
Moje chęci na kolejne lata w tym liceum spadały do minimum, które faktycznie zaczęłam z siebie dawać i wcale tego nie żałuje. Przepłynęłam sobie przez ten etap dając z siebie 5%. Żaden z nauczycieli nie zapytał skąd ta zmiana. Nikt nie odbył ze mną żadnej rozmowy, która mogłaby wytłumaczyć mi tę sytuację. To było przykre i niesprawiedliwe. Nawet teraz jest mi źle w środku, szczególnie, że rozmawiałam o tym tylko z paroma osobami w moim życiu, cóż niesmak pozostał.
Całe szczęście, nie wpłynęło to jakoś niesamowicie na moje dalsze życie, chociaż kto wie, nie mogę przecież zmienić tego wydarzenia w przeszłości i zobaczyć jak to by wyglądało dzisiaj. A szkoda.
Jeżeli czyta to któryś z moich nauczycieli w tamtym czasie i mnie pamięta, pozdrawiam i nie mam żalu. Moje życie jest ZAJEBISTE jak ja sama.
Wasza Kamilka.

Przykre to co cię spotkało. Czytając twój wpis nasunęła mi się tylko jedna myśl. Może tamta dziewczyna miała w domu grosza sytuacje finansową? Mimo tego nauczyciele powinni z tobą porozmawiać i powiedzieć w prost dlaczego ona dostała stypendium a ty nie. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Chciałabym żeby to było wytłumaczenie, ale to moja rodzina była raczej w gorszej sytuacji finansowej. Mam powody by tak myśleć. Coś na pewno miało wpływ na ich decyzję i nieważne co by to było, rozmowa powinna się odbyć. Dziękuję bardzo za komentarz 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba